Beskid Wyspowy
-
Szczebel z Przełęczy Glisne
Życie w czasach zarazy do łatwych nie należy. A podróżowanie w pandemii to już w ogóle wyczyn. Nas Covid uziemił w domu na długie tygodnie. Żal było tych górek, szczytów, tych miejsc niezbadanych… Przyrośliśmy do kanapy. Wyjście po schodach na piętro było wyczynem ponad siły. I tak najpierw izolacje, kwarantanny, później badania i testy, jeszcze póżniej święta i obżarstwo i w końcu nadszedł sylwestrowy weekend i zong. Bo leje. Ominęła nas piękna zima, mróz, śnieg i cudne grudniowe słońce. W ostatni dzień roku przywitała nas odwilż. Syfna, paskudna i w najgorszym wydaniu – zima w mieście. Myślę sobie może w górach lepiej. Zerkam więc na swoje ulubione fejzbukowe grupy, na…
-
Ćwilin – drogą różańcową z Wilczyc
Ehhh ten Ćwilin. Seba dalej uparcie twierdzi, że przeklęty. Ja tam osobiście nic do niego nie mam, ale syn faktycznie różne przygody niemiłe na tej górze miewał. To sankami dostał, to śniegiem za kołnierz, no i najzabawniejszy błotny zjazd z Ćwilina – nieplanowany oczywiście – dla Seby koszmar, bowiem to on niekontrolowanie zjeżdżał, dla nas kupa śmiechu – błotna kupa. Ale fakt faktem trzeba mu przyznać, że ten Ćwilin to taki dla nas średnio przyjazny zawsze bywał. To ulewa, to śnieżyca… a wczoraj wiatr niemiłosierny prawie nas ze szczytu porwał. Mąż błędnie stwierdził, że to przecież droga krzyżowa i nikt nie mówił, że będzie łatwo. Ja zaś nieprzychylność Ćwilina upatrywałam…
-
Jasień i Kutrzyca z Wilczyc – czyli o tym jak nam Polana Łąki namąciła w głowach ;-)
Mieliśmy w planach Babią Górę, później Mogielice, a skończyliśmy na Kutrzycy. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło bowiem 3 szczyty do odznaki Rysia Beskidu nam wskoczyły, a i okoliczności przyrody były tak cudne, że nawet na Babiej tego nie macie 😉 Na Wyspach za to macie aurę iście jesienną, acz bezwietrzną – czego na Diablaku nie uświadczysz 😉 Koniec z naleśnikami Wyjątkowo wcześnie wszyscy się zwlekliśmy z łóżek, śniadanie błyskiem pochłonięte, a że były naleśniki – to już pewnie wiecie kto je w drodze zwracał… Najwyraźniej nie uświadczysz już podróży, w której któraś z moich latorośli śniadaniem o szybę nie zarzuci… „Lepiej Ci dziecko? –…
-
Modyń z Młyńczyska – o tym jak paczka Haribo uratowała nas przed rodzinnym kryzysem na Górze Zakochanych
To było ciężkie wyjście z domu… Seba od rana marudził, że on nie chce jechać w góry… Zdziczał troszkę przez te miesiące nauki zdalnej, brak kontaktów z rówieśnikami, brak zajęć pozalekcyjnych. Swoje dołożyło ostatnie przeziębienie, które przykuło Go do kanapy, a tablet to chyba wrósł mu w dłonie 😉 Jak patrzyłam na tego porannego focha to byłam już bardzo bliska zostawienia ich w domu. Diabelsko pomyślałam „a niech sobie zostanie, tablety i tak pojadą z nami ;-). Niemniej jednak niedziela jest jedynym dniem który możemy spędzić razem, choćbyśmy mieli wszyscy być obrażeni. Także jedziemy: mama, tata, Ola, Seba i … FOCH. Dobrze, że się dla niego miejsce w aucie znalazło…
-
Ostra i Ogorzała z Wilczyc
Ależ to była piękna wycieczka. W ogóle to muszę Wam powiedzieć, że Beskid Wyspowy ma to coś w sobie. Potrafi zachwycić nawet na najbardziej niepozornych szlakach. Któż bowiem słyszał o takich górkach jak Ostra czy Ogorzała? No zapewne ten, kto w temacie siedzi – tak, ale taki zwykły Kowalski? Giewont? – słyszał, Babia Góra? -słyszał, Turbacz? a obiło mu się o uszy. A ostra to może być co najwyżej zupa meksykańska… lub kobieta ewentualnie 😉 My tymczasem taki właśnie duecik niepozorny na Wielki Piątek sobie wybraliśmy. I to był strzał w dziesiątkę. Pogoda oczywiście dorzuciła swoje trzy grosze, ale te widoki…. Ach! To trzeba po prostu zobaczyć. Jasień czy Ostra?…
-
Miejska Góra i Łysa Góra
Macie tak czasem, że planujecie jakiś wypad, imprezę, wyjście jakiekolwiek i czekacie na nie z utęsknieniem? A później jak już trzeba się zebrać to najchętniej byście odwołali. Tak było u nas tej niedzieli. Nic za oknem nie wskazywało na pierwszy dzień wiosny. Nawet mi, a musicie wiedzieć, że jestem motorem napędowym Grzybków, nie chciało się ruszyć z domu. Inside good, outside bad 😉 Pidżama Party Wstaliśmy jacyś wszyscy niedospani, a to za sprawą Oli i jej wypatrzonej wersji pidżama party. Otóż każdy miał spać w nie swoim łóżku – Ola wylądowała u Seby, Seba u mnie, ja u Oli. Tylko tatuś został na swoim, czyli moim! Z Sebą. A i…
-
Lubogoszcz-szlakiem czerwonym
Ale ten Lubogoszcz dał nam w kość. Podejście ostre, ale za to już dawno nigdzie nam się tak dobrze nie leżało jak na tym szczycie. I mimo, że zalesiony, promienie słońca jakoś nas odnalazły grzejąc buzioczki tego wrześniowego popołudnia. Lubo-goszcz rzeczywiście lubo nas ugościł 😉 Detox A zapytacie zapewne, co było takiego męczącego w podejściu na tą niepozorną górkę? Ano mamusiny detoks 😉 Za namową koleżanki skusiłam się na program 30 dni do zdrowego stylu życia, który zresztą bardzo polecam. Brak węgli jednak dał o sobie znać. I to akurat w połowie drogi na Lubogoszcz. Chyba pierwszy raz to mamusia została z tyłu, a na dodatek plecak najwyraźniej ciągnął mnie…
-
Łopień z Dobrej
Jest to świetny wybór na całodniową wycieczkę z rodziną. Szlak zielony jest łatwy, a na szczycie można zrobić ognisko. W Dobrej, gdzie zostawiliśmy samochód, jest mały, ale ładnie zagospodarowany park z placem zabaw dla dzieci, a nawet i siłownią na świeżym powietrzu. Dla każdego coś miłego 😉 Latem, po zejściu z góry można wyłożyć się nad rzeczką i zmoczyć nóżki. Ludzi nie było prawie w ogóle mimo ładnej lutowej pogody. Pewnie pozamykani w domach – bo pandemia 😉 Szlak również pusty, na szczycie przewinęło się parę osób, w tym grupa młodzieży, których muzyka porwała Olę 😉 Ale wszystko po kolei 😉 Szlakiem zielonym… na Mogielice. Samochód zaparkowaliśmy przy parku. Nie…
-
Jasień i Kutrzyca – szlak żółty
Pogoda jaką zaoferował nam dziś luty iście wiosenna, a nawet letnia bym powiedziała, przypomniała mi naszą listopadową wyprawę na Jasień. A to dlatego, że również wówczas temperatury odbiegały znacznie od jesiennych norm. Szare dziady listopady zamieniły się w złotą polską jesień w archipelagu beskidzkich wysp. A że ostatnio opisywałam Mogielicę (https://grzybkinaszlaku.pl/mogielica-zima-z-dziecmi/) i Ćwilin (https://grzybkinaszlaku.pl/cwilin-szlakiem-niebieskim-z-gruszowca/) to przyszła kolej na trzeci co do wysokości szczyt Beskidu Wyspowego czyli Jasień 1062 m n.p.m. Szlak żółty z Lubomierza Ruszamy szlakiem żółtym z Lubomierza Przysłop. No i już schody. To znaczy nie schody, tylko asfalt, ale pod górkę, wiec Ola zaczyna swoje jęki. Jak to zwykle na początku, ona już nie może 😉 Ehhh, dobrze,…
-
Ćwilin – szlakiem niebieskim z Gruszowca
Jeden weekend – dwie wyspy. Wczoraj Mogielica, dziś przyszła kolej na następny szczyt, oczko niżej – czyli Ćwilin (1072 m n.p.m) I znowu przy niedzieli musimy się zerwać z łóżka skoro świt – czyli w naszym wykonaniu – koło 8 😉 W planie podejście niebieskim szlakiem z Gruszowca. Uderzamy więc na parking w okolicy Baru pod Cyckiem. No i nie my jedni. Pogoda piękna więc o 10 jest już problem ze znalezieniem miejsca. Dobrze, że Złomek mały, wąski i zwinny, to wszędzie go wcisnę 😉 Ruszamy! W lewo na główną drogę i zaraz pierwsza w prawo. Mijamy ostatnie zabudowania, wchodzimy w las i ostro pod górę. Ta tendencja już się…