Beskid Mały
-
Leskowiec z Rzyk – czyli o tym jak Beskid Żywiecki na Mały zamieniłam
Plany na niedziele były ambitne, bo Pilsko w Beskidzie Żywieckim. Ale jak to z planami bywa, życie namieszało. A dokładnie to namieszało lenistwo, bo nikomu nie chciało się wstać skoro świt. No może oprócz Seby. Bo ten to już koło 7-dmej cichaczem przekradł się na dół, zadek na kanapę zarzucił i cichuteńko, coby nikogo nie obudzić, tableta odpalił. Liczył zapewne, że jeśli nie wstaniemy to będzie tak mógł całą niedziele na graniu spędzić. A tu zong! Bo mamusia jedynie Beskid Żywiecki na Mały zamieniła i na świeżym powietrzu niedziele spędzić kazała. A że górka, którą obrałam nie za wysoka, to i na niedzielne naleśnik z jagodami wszyscy się załapaliśmy. Niefortunnie…
-
Czupel – szlakiem żmudnym, zimnym i w ogóle pod górkę ;-) – czyli o tym jak Beskid Mały dał ciała na całej linii.
No na prawdę nie wiem co się tu porobiło, ale Beskid Mały dał ciała i to na całej linii 😉 Zaczęliśmy szlakiem czerwonym w Międzybrodziu Bialskim. Auto zostawiliśmy na małym parkingu koło salonu fryzjerskiego licząc na to, że przy niedzieli fryzjer odpoczywa 😉 Szlak jest dobrze oznaczony, więc nie było problemu z obraniem odpowiedniego kierunku. Już od początku jest pod górkę. Mijamy śpiącego pijaczyne i pniemy się ku Koronie Gór Polski. I tak idziemy i idziemy i idziemy…. nuda. Zero widoków, zero kolorów, zero satysfakcji nawet po osiągnięciu szczytu. Po drodze to nawet zero zdjęć, co jest do mnie wielce niepodobne 😉 Po około 2 godzinkach zdobywamy nasz cel. I…