Ostra i Ogorzała z Wilczyc
Ależ to była piękna wycieczka. W ogóle to muszę Wam powiedzieć, że Beskid Wyspowy ma to coś w sobie. Potrafi zachwycić nawet na najbardziej niepozornych szlakach. Któż bowiem słyszał o takich górkach jak Ostra czy Ogorzała? No zapewne ten, kto w temacie siedzi – tak, ale taki zwykły Kowalski? Giewont? – słyszał, Babia Góra? -słyszał, Turbacz? a obiło mu się o uszy. A ostra to może być co najwyżej zupa meksykańska… lub kobieta ewentualnie 😉
My tymczasem taki właśnie duecik niepozorny na Wielki Piątek sobie wybraliśmy. I to był strzał w dziesiątkę. Pogoda oczywiście dorzuciła swoje trzy grosze, ale te widoki…. Ach! To trzeba po prostu zobaczyć.
Jasień czy Ostra?
Mieliśmy ruszyć z Półrzeczki, ale koniec końców wybraliśmy Wilczyce. Tu wbiliśmy się na szlak zielony zostawiwszy uprzednio auto na poboczu (współrzędne – 49.654367, 20.185982.). W jedną stronę szlak prowadzi na Jasień, w drugą na Ostrą. Wspomogliśmy się Googlami, bo na Jasień to tak ze dwie godzinki, a już grubo po 14 było. I choć było nam w sumie wszystko jedno który szczyt zdobędziemy, to nie chcieliśmy po zmroku wracać. A na Ostrą to tylko nieco ponad godzinkę.
Stąpając po… oborniku
Ruszamy więc zadowoleni, bo Google potwierdziło, że w dobrą stronę. Mi już się podoba. Słoneczko świeci, widoczki piękne. Dodatkowo rozbawiona przez dzieciaki, które w popłochu uciekały z pola, po którym właśnie stąpały, dowiedziawszy się co to jest obornik 😉 Szlak w sporej części prowadzi otwartą przestrzenią przez pola i polanki, dzięki czemu możemy złapać troszkę pierwszych wiosennych promieni. Oznaczony jest nawet nieźle, choć jest parę miejsc gdzie trzeba podejść intuicyjnie.
Na szlaku wiosna wygrywa z zimą – choć ta jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa.
Szlak idealny jest na przedwiośnie, kiedy to jesteśmy spragnieni ciepła i promieni słońca. Widoki na Beskid Wyspowy po prostu rewelacyjne. Po drodze wielokrotnie przystajemy by nacieszyć nimi oko. A przepięknie widać między innymi Królową Beskidu Wyspowego – Mogielicę. Taką przynajmniej mamy nadzieję, że to właśnie ona, bo z tą topografią u nas to jeszcze krucho 😉 Ćwilin zaś na pewno towarzyszy nam tuż obok 😉
Ostra
Po godzince i 30 minutach stajemy na pierwszym ze szczytów – Ostrej. Panorama przepiękna, ale… No właśnie niestety jest i ale. Dookoła walają się śmieci. Głównie puszki po piwie, butelki, papiery po przekąskach. Po drodze natomiast natknęliśmy się na nadpalone materace i porzucone opony. Oj ludzie, ludzie… Jak tak dalej pójdzie to nasze dzieci nie będą miały gdzie z naturą obcować, chyba że przepchają się przez wysypiska.
No nie za bardzo chce nam się na takim wysypisku robić postój, mimo niezaprzeczalnie pięknych widoków. Ruszamy więc dalej. Dalej też podążamy szlakiem zielonym, aż do znaku informującego, że na Ogorzałą w prawo. Skręcamy wiec i idziemy we wskazanym kierunku, już bez szlaku. Po chwili po prawej stronie dostrzegamy dobrze nam znaną beskidzką tabliczkę zwiastującą koniec podejścia. I rzeczywiście, po około 15 minutach od Ostrej staniecie na Ogorzałej.
Ogorzała
Widoki nadal znakomite.
Tu postanawiamy przycupnąć na prowizorycznych ławeczkach, wyciągamy prowiant. Rozkoszujemy się piękną pogodą i atmosferą. Ale długo nie byliśmy w stanie usiedzieć 😉
Dzieciaki już wypatrzyły idealne miejsce do zabawy 😉 A i my daliśmy się ponieść 😉 Zwłaszcza ja 😉 Choć muszę przyznać, że troszkę mnie wystawili w naszym „skaczemy na trzy” Hahaha.
Powrót
Również w drodze powrotnej natknęliśmy się na piękne kadry, przy akompaniamencie zachodzącego słońca.
Natknęliśmy się również na „pijoka w gumofilcach”, który nas w ten Wielki Piątek z beskidzkich szlaków pogonił 😉 Hahaha 🙂 Z dwojga złego lepiej on niż wilki 😉
Happy Go Lucky 🙂
A dla Tych, którzy podążyli naszymi śladami zostawiliśmy małą niespodziankę 😉 (https://www.facebook.com/Pebble-dream-100924048660840). Ciekawe, czy ktoś z Was znalazł.