Beskid Wyspowy

Mogielica zimą

Mogielicę zdobywaliśmy dziś niestety w okrojonym składzie, bowiem nad Olą zawisło wszechwidzące oko Wielkiego Brata, a właściwie to jego siostry z sanepidu 😉

Kto rano wstaje temu Pan Bóg daje… w tym wypadku miejsce na parkingu na Przełęczy Rydza Śmigłego. Przy takiej pogodzie, nie jest to takie łatwe, więc choć jesteśmy na miejscu chwile przed 10-tą, to i tak trochę się natrudziłam żeby Złomka gdzieś ulokować – w miarę bezpiecznie i w miarę nie w zaspie 😉

Parking – Przełęcz Rydza Śmigłego

Szlakiem zielonym

Ruszamy równo 10-ta. I już zong! Bo niby za śladami, ale trochę mnie zastanowiło, co ten szlak taki mało przetarty? No mało, bo to nie tędy droga, tylko jakieś 100 metrów obok! Ale nic, trudno, przejdziemy, nie w takich śniegach się brodziło. Poza tym nie bylibyśmy sobą jakbyśmy na początku trochę nie zbłądzili 😉

Chwilkę przez lasek, wychodzimy w pola, przed nami parę zabudowań. Tam zmierzamy.

Za nami majaczy Łopień i chyba Ćwilin i Śnieżnica w oddali.

Trochę pod górkę, ale nie ma Oli, nie ma kto jojczyć 😉 Seba żwawo maszeruje. Pojawiają się pierwsze widoczki.

Pojawia się też „tablica motywacyjna” 😉 Ktoś tu ma nasze poczucie humoru 😉

Pierwsza godzinka mija nam szybciutko. Kolejne 30 minut jest troszkę pod górkę.

Powolutku dochodzimy do Polany Stumorgowej – największej w Beskidzie Wyspowym. W oddali widzimy już wieżę na Mogielicy. Mimo, że nadal nieczynna, to z tej perspektywy, skąpana w promieniach słońca, prezentuję się imponująco.

Sebcio zadowolony, bo choć temperatura dodatnia, w dole roztopy i chlapa, to tu cudny śnieg.

Widoczki z polany też piękne.

Krótki postój, herbatka, widoczki, selficzki 😉 I pomalutku zmierzamy dalej. Wchodzimy do Rezerwatu Przyrody Mogielica.

I tu jest przepięknie, słońce, śnieg i otaczające nas drzewa tworzą absolutnie fantastyczną scenerie – jak w Krainie Narnii. Nie mogę się napatrzeć. Nie ja jedna, Seba również zachwycony, jaki i pozostali turyści.

Chyba pierwszy raz z rozczarowaniem stwierdzamy, że szczyt już tu i ten przepiękny spektakl natury właśnie się kończy.

Sporo tu ludzi, a miejsca mało, więc na II śniadanko postanawiamy wrócić na polane.

Jest tak pięknie i ciepło, że nie chce nam się wracać. Ale tam, w domu, czeka na nas Oleńka… i kurczak na butelce z pieczonymi ziemniaczkami – specjał męża – palce lizać 🙂

Choć zawsze jeszcze się znajdzie chwilka na harce w śniegu 😉

Cała wycieczka zajęła nam niecałe 5 godzin. Dojście na Polane Stumorgową – 1 godz i 30 min plus około 15 minut na szczyt pod wieże. Szlak jest w miarę łatwy. Polecam również dla małych nóżek.

Happy Go Lucky!

Do zobaczenia na szlakach 🙂

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *