Beskid Wyspowy

Luboń Wielki

Chcieliśmy szybko i krótko wiec padło na szlak czerwony z Przełęczy Glisne. Nie przewidzieliśmy jednak, że będzie tak ostro pod górkę 😉 Pierwsze grudniowe podejście, bez raczków, zakończyło się fiaskiem. Niby parliśmy pod górę wypychając dzieciaki, ale mnie na szczęście olśniło, wyjść wyjdziemy, ale jak tu zejść! Zawróciliśmy…Z zaskoczeniem minęliśmy rodzinkę, z kilkoma maluchami bez odpowiedniego ubioru, o sprzęcie już nie wspomnę, i jeszcze z sankami, która z determinacją wspinała się dalej…I tu moja prośba – ludzie!myślcie! w górach myślcie też za dzieci – nie każdy szczyt musi być zdobyty od razu – jeśli warunki nie sprzyjają to żadna ujma zawrócić.

Kolejne podejście zrobiliśmy w Sylwestra, ot, takie cudne zakończenie tego przedziwnego roku 2020…Tym razem mieliśmy sprzęt godny K2 🙂 Ku naszemu rozczarowaniu średnio nam się przydał, na szlaku śnieg dopiero na szczycie, lodu na szczęście też niewiele.

Ale jak widać na zdjęciach powyżej – jest grubo 😉 Z godzinnego podejścia robi się półtorej z hakiem, ale w końcu udaje nam się stanąć na szczycie.

Jest schronisko, w którym można się posilić i ogrzać (toaleta, a raczej kibelek – na zewnątrz), są ławeczki, miejsce na ognisko.

Widoczki też są, ale niestety my mamy okrojone przez chmury.

W dół równie ostro, przydadzą się raczki (nawet na błocie) i pomocna dłoń rodzica. Seba nawet obrał bezpieczną wersje schodzenia tyłem – i trochę na pupie 😉

Polecamy na szybki wypad, ale nie dla początkujących. Jeśli dopiero zaczynacie swoją przygodę z górami lepiej wybrać szlak niebieski z Rabki Zaryte.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *